sobota, 18 stycznia 2014

Czy związek z kobietą z narcystycznym zaburzeniem osobowości (NPD) albo zaburzeniem osobowości z pogranicza (borderline / BPD) może zmienić twoją osobowość?


Tłumaczenie artykułu doktor Tary (generalnie jest to odpowiedź na list czytelnika).



List od Jima (czytelnika):

Dzisiaj po 23 latach trwania w toksycznej relacji z kobietą borderline (z zaburzeniem osobowości z pogranicza) jestem na rozdrożu. Odejść teraz czy spędzić resztę swojego życia w niedoli. Wybór wydaje się prosty, ale ja po prostu nie znajduje w sobie siły i odwagi, aby podjąć właściwą decyzje, mimo tego, że doskonale wiem, co powinienem zrobić.

Tkwiłem w tej toksycznej relacji tak długo, że nie wiem jak jak powinna wyglądać normalność. Żyję w tak złym, chaotycznym środowisku, że po prostu nie mogę myśleć poprawnie. Dzięki twojej stronie wreszcie poznałem odpowiedzi na pytania, które dręczyły mnie przez 20 lat. Wiedza jest mocą, a ty ofiarowałaś mi tą moc.

Poprosiłem swoich rodziców, aby przeczytali tego bloga i pomogli mi, albo chociaż zrozumieli dlaczego muszę odjeść. Moja mama zapytała, czy mogę zapytać ciebie jak zmienia się osobowość pokrzywdzonego w takiej relacji - szczególnie po tylu latach. Mama mówi mi, że gdy byłem młody byłem bardzo niezależnym człowiekiem i przeciwstawiałem się każdemu kto chciał mnie kontrolować. Byłem sobą i myślałem za siebie. Pomimo tego, że byłem dobrym dzieciakiem przez większość czasu to wygląda na to, że teraz dostarczam bólu swoim rodzicom. Czy taka drastyczna zmiana osobowości jest spotykana i jak to się w ogóle dzieje?

Odpowiedź doktor Tary:

Hej Jim,

Nie ma za co. Proszenie rodziców o przeczytanie informacji z mojego bloga, czy  z innego źródła na temat tego co przechodzisz jest mądrym posunięciem. Dopóki ktoś sam nie trafi na taką kobietę to bardzo trudno mu zrozumieć jak to w ogóle jest możliwe. Często ludzie nie traktują poważnie tego, co mówisz, albo nawet myślą, że to ty jesteś tym stukniętym.

Dodatkowo to także dobra metoda na przygotowanie swoich rodziców. Wiele kobiet z zaburzeniem osobowości borderline czy narcystycznym zaburzeniem osobowości będzie próbowało cię obsmarować zmyślonymi oskarżeniami po tym jak zakończysz relację. Dla przykładu, ona może:
- skontaktować się z twoją rodziną po czym poopowiadać im ekstremalne kłamstwa na twój temat
- stworzyć fałszywe oskarżenia o znęcanie się
- mówić ludziom, że zwariowałeś, albo przechodzisz kryzys wieku średniego, może także dodać, że cierpisz na zaburzenie osobowości
- może zadzwonić do twojej pracy i próbować cię zwolnić (poprzez fałszywe oskarżenia)

Oczywiście ona ma rację. Musisz być szalony, jeżeli nie chcesz już dłużej znosić poniżenia i maltretowania. Takie kobiety nawet byłyby śmieszne, gdyby nie niosły ze sobą takiego zniszczenia. Uważam, że pomocnym jest znalezienie "humoru" w takich sytuacjach - jeżeli to możliwe. Dzięki temu, że uprzedziłeś swoich rodziców potencjalnie zaoszczędziłeś sobie sporo stresu w przyszłości.

Odnośnie pytania twojej mamy, to nie jest takie niespotykane, aby osobowość wystawiona na długie i powtarzające się emocjonalne/psychiczne znęcanie zmieniła się. Znęcanie się jest naruszeniem zaufania, jest także zdradą, która wywiera głęboki wpływ na człowieka.

Tkwienie w relacji po pierwszym toksycznym epizodzie (po pierwszym epizodzie znęcania) otwiera bramy na dalsze znęcanie się i niszczenie. Właśnie wysłałeś telegraf swojej toksycznej partnerce, że jest zachowanie jest w porządku ponieważ ona nie została postawiona przed żadnymi negatywnymi konsekwencjami swoich czynów (jak na przykład zakończenie relacji). Wielu facetów minimalizuje lub racjonalizuje pierwszy taki epizod przez mówienie sobie, że ona miała zły dzień, albo jest zbyt emocjonalna. Czasami osoba BPD/NPD przeprasza z już gotową wymówką na temat jej złego zachowania.

Zdaj sobie sprawę: Takie kobiety rzadko biorą odpowiedzialność za cokolwiek, co zrobią. Mogą udawać skruchę, jeżeli wyczują, że mogą cię stracić, albo kiedy starają się wmanipulować cię w coś innego. Kiedy komuś naprawdę jest przykro to taki ktoś zrobi wszystko w swojej mocy, aby cię więcej nie skrzywdzić. Wybuchnięcie gniewem na nią nigdzie cię nie zaprowadzi. Tak naprawdę ona użyje tego przeciw tobie, żeby przedstawić siebie jako ofiarę, a ciebie jako złego faceta.

W chwili kiedy zdecydujesz się na tkwienie w takiej relacji i znoszenie maltretowania kobieta NPD/BPD powoli zacznie:
- niszczyć twoją pewność siebie
- zmieniać twoje definicje słów "fair" i "prawda"
- niszczyć twoją samoocenę i wartość
- prać ci mózg i wbijać ci myśli na temat tego, że nie zasługujesz na kogoś lepszego
- usuwać  z ciebie zdolność podejmowania decyzji

Zaczynasz wątpić w samego siebie, zastanawiać się czy jesteś normalny, czujesz się bezsilny. To tłumaczy jak osoba, która niegdyś była niezależna staje się osobą przestraszoną, skonfundowaną i zależną.

To tak podobnie jak w obozie dla internowanych. Kobieta z zaburzeniem BPD/NPD robi ci pranie mózgu. Zmusza cię do uwierzenia, że ona jest święta, że jest dla ciebie dobra i że to ona jest ofiarą, a ty jesteś tym złym. Jeżeli co chwila odbierasz takie wiadomości to po pewnym czasie zaczynasz w nie wierzyć. 

Dodatkowo jej wybuchy gniewu, ataki werbalne, zmiany nastrojów, wybuchy płaczu, sceny z dramatu są tak przekonywujące, ze zaczynasz się zastanawiać czy faktycznie nie jesteś okropny. PAMIĘTAJ TO TYLKO JEJ PROJEKCJA I IDENTYFIKACJA PROJEKCYJNA (ang. projective identifiication)

Kobieta z zaburzeniem osobowości "wyświetla" (projekcja) swoje nędzne, nieszczęśliwe uczucia, które ma na temat siebie na tobie. Taka kobieta nigdy się świadomie nie przyzna tobie, ani nikomu innemu (ani nawet samej sobie), że tak się czuje - po prostu musi "wyświetlić" te negatywne uczucia na tobie. Kiedy ona mówi "jesteś zły i niemiłosierny" to tak naprawdę ona opisuje samą siebie. To własnie nazywa się projekcją.

Identyfikacja projekcyjna (ang. projective identification - nie znam tlumaczenia) jest wtedy kiedy kobieta BPD/NPD wyrzuca swój wewnętrzny śmietnik  swój wstręt do siebie i tak cię manipuluje, żebyś ty poczuł to co czuje ona sama. Dla przykładu jeżeli wmawia ci, że tracisz panowanie nad sobą to robi to dlatego, bo chce, żebyś eksplodował i stracił to panowanie. Więc zaczynasz czuć jej wewnętrzny gniew za nią samą, a ona jako bonus może przedstawić się jako ofiara w końcu przecież wybuchłeś tak jak chciała.

Może także odciąć seks z waszego związku, albo unikać intymności, może przestać okazywać ci ciepło tak żebyś poczuł się opuszczony. Jeżeli zaczniesz szukać pocieszenia gdzieś indziej to wtedy namaluje cię jako złego faceta - nie ma znaczenia, że sama cię zagłodziła brakiem miłości i uwagi.

Ona także obwini cię za swoją oziębłość mówiąc, że może ona by chciała uprawiać z tobą seks jeśli nie byłbyś taki "-----" (wypełnij według własnego uznania, dla przykładu - zły, wredny, zdystansowany, nie spędzał tyle czasu w pracy (nie ma znaczenia, że zarabiasz na jej utrzymanie)). Ona spowoduje, że będziesz się czuł jako dewiant seksualny, nawet za normalną naturalną potrzebę i za emocjonalną i seksualną bliskość. W rzeczywistości to ona nie jest w stanie znieść "bliskości" i ma poważnie wypaczone standardy zachowań seksualnych. Projekcja, projekcja, projekcja.

Wow, trochę się rozpisałam. Podsumowując tak zmiana osobowości jest możliwa i może zostać spowodowana przez tkwienie w takiej toksycznej relacji. Aczkolwiek jest również możliwa naprawa twojej osobowości do punktu z przed startu tej toksycznej relacji. Ty dalej w głębi siebie jesteś tą osobą, którą byłeś zanim ją spotkałeś.   

Twoja silna i niezależna część musiała zostać ukryta ponieważ kobieta z zaburzeniem BPD/NPD nie może znieść siły i niezależności u innych to przecież oznacza, że ona nie ma kontroli. Więc taka kobieta łamie twojego ducha, żeby móc cię kontrolować i wkręcić ci zniekształcony obraz siebie i rzeczywistości. To tak jakby ktoś rzucił na ciebie urok, ale ty byłeś wystarczająco silny, aby złamać to złe zaklęcie. Możesz poskładać się do kupy Jim!  

pozdrowienia!



13 komentarzy:

  1. Genialne. Dzięki za wkład pracy - pisz jak najwięcej, kupa ludzi czyta tylko się nie udzielają. Mi się ciśnie na usta jedno pytanie - czy one wszystkie są zaburzone? Może większość? Lustro i przyjmowanie na klatę partnerów określonego rodzaju - to do mnie przemawia, ale zestaw cech, zagrywek jest w mniejszym lub większym stopniu charakterystyczny dla każdej niemal kobiety! Różni się tylko stopień nasilenia. Wszyscy ludzie w otoczeniu poza nielicznymi naprawdę wyjątkami tkwią w toksycznych relacjach z kobietami, nie potrafią się obronić, nie próbują egzekwować swoich potrzeb, nie potrafią powiedzieć NIE. Gdzie jest pies pogrzebany?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki w miarę wolnego czasu postaram się dodawać kolejne tłumaczenia.

    Wracając do Twojego pytania to nie sądzę, żeby wszystkie kobiety były zaburzone. Natomiast na temat tej kwestii można by pewnie napisać kilka książek. W związku z tym, że nie jestem psychologiem, a tylko hobbistycznie tłumacze trudno mi dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że jest to ciekawe zagadnienie i sam się często nad tym zastanawiam. Z tego, co wyczytałem dużą rolę odgrywa dzieciństwo (po obu stronach), ale jest to tylko jedna strona medalu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od jakiegoś czasu tego bloga i bardzo dziękuję autorowi, głównie za tłumaczenie ciekawych artykułów. Kawał dobrej roboty. Jak czytam taki post Pana Romka Pawlikowskiego, to po prostu ręce opadają! Kim trzeba być, żeby wszystkie kobiety wrzucać do worka borderline i nazywać je zaburzonymi ?! Dla odmiany ja byłam w związku z mężczyzną z borderline i czy to mi daje prawo do wydawania sądów, ze każdy mężczyzna to co najmniej psychopata ?! Rozumiem, że autor jest mężczyzną i w opicie bloga zaznacza, że jest on głównie dla mężczyzn. Mi się jednak "przytrafiło" :) bycie kobietą, która ma doświadczenie związku z zaburzonym mężczyzna i przyznaje, że nieraz czuję się tak, jakby każda kobieta ( w tym ja) była potencjalnym zagrożeniem dla mężczyzny! Tak trochę szowinistycznie, no nie :) Wspomniany już wyżej Pan Romek, może po prostu obraca się w złym towarzystwie, albo podświadomie takiego szuka, kiedy ma tyle przykładów na około toksycznych związków, gdzie to głównie kobiety są winne! Ja dla odmiany mam dookoła siebie mnóstwo pozytywnych wzorców, szczęśliwych małżeństw i par. I przyznaję, że na jakieś 15 stałych związków , które znam osobiście i bardzo dobrze, jeden się tylko rozpada i to z winy mężczyzny, a nie kobiet. Bo to on robi za tyrana, zdradza, upokarza i robi szmatę ze swojej żony. Ja też dostałam w kość i to solidnie, na bloga dostałam namiary od znajomej, ale nigdy nie przyszło by mi do głowy wszystkich mężczyzn obarczać winą za moje osobiste nieszczęście, które kiedyś mnie spotkało! A może tak trochę samokrytyki, że partnerzy osób z BPD ( nie tylko kobiet!) tez nie stawiali od razu granic, znosili upokorzenia zbyt długo i nie kopnęli tego kogoś w tyłek , kiedy było trzeba? daleka jestem od wylewania tutaj łez i robienia z siebie ofiary, bo umiem też wziąć odpowiedzialność za własne decyzje. A zdaje się , że jednostronne obwinianie, obarczanie całościową winą, robienie z siebie ofiary i unikanie odpowiedzialności to właśnie cechy zaburzonych BPB, a nie zdrowych ludzi... Pozdrowienia dla autora, którego pracę doceniam, jakkolwiek wolałabym osobiście, żeby pisanie o zaburzonych dotyczyło nie tylko kobiet, ale i mężczyzn - bo tych jest też trochę i niejednej kobiecie dali się we znaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,

      Nie jestem Panem Romkiem, ale dodam krótki komentarz od siebie.

      Jak już wspominałem niejednokrotnie:
      a) facet też może mieć borderline
      b) ja tylko tłumacze, doktor Tara pisze te artykuły w takiej, a nie innej formie - nie mam na to wpływu (jej blog jest w zasadzie tylko dla facetów)

      Poza tym w kilku ostatnich przetłumaczonych artykułach jest wyraźnie napisane, że osoby, które trafiły na bordera i żyły z nim przez dłuższy czas też mają ze sobą problem (biali rycerze/współuzależnieni/osobowości zależne) i takim problemem trzeba się zająć.

      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Wiem, że to Twój blog i możesz tu pisać co tylko Ci się podoba :)
      No i może być kierowany tylko do mężczyzn - i tak naprawdę nikt nie powinien się czepiać. :) Tylko chodzi o to, że to ciekawe artykuły i odnoszące się ogólnie do borderline, więc z mojego punktu widzenia (kobiecego:) fajnie by było czytać choćby "bezosobowo", a nie ciągle, że to kobiety , to całe zło wcielone, jak tu niektórzy sugerują :) No i oczywiście natknęłam się u Ciebie na wzmianki o chorych mężczyznach i też zaburzonych partnerach. Ja na szczęście nie mam kilkuletniego doświadczenia takiego związku i (chwała Bogu za to), nie wiem też jak z własnej woli można w nim wytrwać tak długo. Masochizm ?!? No chyba, że są dzieci - to trochę komplikuje sprawę.
      Słyszałam też teorię, że uważa się, że więcej jest zaburzonych kobiet niż mężczyzn, dlatego, że pomimo wszystko kobiety są bardziej skłonne do terapii. I z tym się zgadzam. Mam znajome kobiety (nie borderline), które nie mają problemu żeby wybrać się do psychologa, ale nie sposób zaciągnąć tam mężczyznę. Pozdrawiam również :)

      Usuń
    3. Chyba tak do końca się nie zrozumieliśmy odnośnie "formy" artykułów. Ona są w takiej, a nie innej formie ponieważ doktora Tara pisze je w takiej, a nie innej formie. Staram się w to za dużo nie ingerować ponieważ zdecydowanie wydłużyłoby to mój proces tłumaczenia, a niestety nie mam obecnie za dużo wolnego czasu. Natomiast zawsze może Pani sobie zmieniać kobietę na mężczyznę w myślach :-)

      Według DSM-IV-TR 75% zdiagnozowanych przypadków borderline to KOBIETY i to jest statystyczny fakt. Nie wiem nic o takiej teorii, że kobieta szybciej zdecyduje się wybrać do psychologa niż mężczyzna. Wiem natomiast, że każdego bordera bardzo trudno zagonić na terapię, a jeszcze trudniej go w niej utrzymać przez dłuższy okres czasu.

      Czy życie z borderem to masochizm? Na pewno nikt normalny nie decyduje się wkładać ręki do niszczarki, a już na pewno nie robi tego wielokrotnie.

      To w sumie tyle, pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Zrozumiałam "formę tłumaczenia artykułów". Zresztą sama dzięki twoim linkom przeczytałam je tez po angielsku, więc wiem, że tak są pisane. jak wspomniałam doceniam Twoje tłumaczenia - przyznaję, że mi by się nie chciało :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mi też się nie chciało i nie chce, ale wyszedłem z założenia, że nie każdy w Polsce zna angielski, a bądź, co bądź takie artykuły mogą uratować kogoś od totalnej anihilacji. Przynajmniej taką mam nadzieję. Chciałbym, żeby ludzie nie musieli czytać tego bloga i żeby te problemy ich nie dotyczyły, ale jak pokazują statystyki odwiedzin nie zanosi się na to.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Gdybym ja trafiła na tego bloga kilka lat wcześniej i wiedziała, że w ogóle jest takie zaburzenie, to umiałabym rozpoznać sygnały i ewakuować się zanim do pierwszego pocałunku doszło, albo i nawet zanim pierwsza myśl o ewentualnym związku się pojawiła :) Na nieszczęście byłam zielona w temacie. No i tez jakoś nie mam w zwyczaju napotkanych ludzi z góry klasyfikować jako "chorych" i największym błędem było traktowanie go jako kogoś normalnego. Też o tym pisałeś, że są momenty, kiedy "oni" (zabrzmiało prawie jak "obcy" :)) wydają się całkowicie normalni i to powoduje, że się trwa w takim związku. I trochę mija zanim po totalnej dezorientacji, "co się dzieje??? o co chodzi ???", człowiek się ogarnia i widzi, że coś mocno nie halo :) Dziękuję Bogu, że wyrwał mnie z tego bagna i, że nie trwałam w tym wiele lat, jak niektórym się zdarza. Nie wyobrażam sobie siebie, ani drogi odbudowania własnego "ja" po wielu latach takiego tkwienia w tym piekle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ja też chwała Bogu wydostałem się w miarę szybko. Z pomocą przyszedł wujek google i doktor Tara.

      Niestety dużo ludzi tkwi w takiej relacji latami i tak naprawdę strasznie ciężko się im wydostać z tego bagna. Na zagranicznych forach kilka lat to standard.

      Mam nadzieję, że w tych artykułach odnajdą siłę i zrozumieją, że nic nie mogą zrobić, aby uleczyć swojego partnera. W tym wypadku priorytetem jest ratowanie samego siebie. Wbrew wzniosłym maksymom miłość nie zwycięża wszystkiego.

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Czytam te wszystkie artykuły i lecą mi łzy..Płaczę, bo sama nie wiem co jest gorsze.. to, że odkryłam w końcu, że to ON nie ma natręctwa myśli, zaburzeń kompulsywnych, nerwicy, mysli paranoidalnych, depresji.. On ma to wszystko naraz czyli Borderline.. Nie wiem co jest gorsze.. Czy uświadomienie sobie tego, czy fakt, iż nadal mimo wszystko tu jestem... I staram się z całych sił być perfekcjonistką.. dbać o dom, o niego, gotować, prać sprzatąć.. ulegać jego kontroli.. bo przecież on ma " paranoidalne myśli przeze mnie" mimo, iż nigdy nic nie zroibłam, aby nadużyć jego zaufanie w przeciwieństwie do niego.. Chodzę przy nim na paluszkach, bo przecież wielkiego Pana nie można urazić ani zranić, bo od razu się obraża.. Nie można mu powiedzieć wprost, że mnie nie szanuje, ze każdego dnia rani i sprawia mi ból, bo się obrazi.. I powie " to jest moja choroba, zostawisz mnie z tym?? Tak?? to znaczy, ze nie masz w sobie empatii!!" I tak w kółko..
    Chodzi na terapię od 8 tygodni..Bierze Olanzapinę i Venlaxin.. Ale wciąż to samo..
    Wiem wiem wiem! wiem, ze to toksyczne! wiem, że nie będzie moim mężem, ani ojcem moich dzieci.. I nie wiem czemu z nim jestem.. Może to uzależnienie ?? MA Pan rację pisząc o tęsknocie za początkami.. Przecież potrafił sprawić, abym czuła się " wyjatkowa" komplementy, świece, romantyczne wieczory.. Ale to trwało tylko miesiąc.. potem sporadycznie.. Ale mimo wszystko to były emocje.. było pięknie.. jak w bajce.. a każda kobieta chce sie czuć jak księżniczka.. By potem traktował Cie jak " szmatę" mówiąc obraźliwe rzeczy, które nie dotyczą tak naprawdę Ciebie, ale " jego".. W szoku szukasz rozwiazań, tłumaczysz go.. bo przecież On sie obraża.. Mówi, że to moja wina.. Szukasz w sobie tej winy.. Nie rozumiesz tego.. I zastanawiasz się kto tu jest chory.. Czy ja nie zwariowałam ??
    Przy znajomych gra świetnego faceta, dusza towarzystwa.. Wszyscy go lubią.. a w czterech ścianach znęca się nade mną.. Po pół roku.. Brałam tabletki na uspokoejnie.. migrenowe bóle głowy.. wciąż stres i proszę go ze łzami w oczach.. " nie rań mnie, nie krzywdź" a on siedzi na łóżku patrzy na mnie chłodnym wzrokiem i nic go nie rusza.. Jak to możliwe ? Pytam sama siebie.. uciekam.. ale gdzie uciec ..gdy w końcu czytam te wszystkie artykuły i wspieram się psychologiem odchodzę.. na to ON czuje , że mnie traci.. grozi , ze popelni samobójstwo.. Już kiedys skoczył z 12 piętra.. jak nie bylismy wtedy razem.. ale sam fakt, ze mial próbę samobójczą.. Budzi we mnie litość, strach.. współczucie..
    Ale to MANIPULACJA.. to jego GRA..
    gdy GRa nie pomaga mu chwyta się szantaży.. wyzwisk obleg..
    Potem przeprosiny..
    Następnie kolejne groźby ,ze popełni samobójstwo..
    Jak tu nie zwariować ?! :(

    najgorsze, że chyba uzalezniłam sie od niego. . Czy jest to możliwe ?
    JAk się z tego wyzwolić ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ponieważ jest młodszy ode mnie, to usprawiedliwiałam jego histeryczne i agresywne zachowania niedojrzalością. Myślałam sobie, że jest egocentrykiem i pewnie jak większość mężczyzn lubi być w centrum. Ale z czasem, a jesteśmy razem 4 lata, zaczełam wyraźnie widzieć, ze klamie, albo nie wie jaka jest rzeczywistość. Byłam coraz bardziej zdziwiona jego interpretacją faktów. Zaczęłam wątpić czy to ja źle widzę czy on czegoś nie chce zobaczyć. Zero tolerancji na rozmowę o moich uczuciach. Natychmiast wpadał w furie i wrzeszczał, że to jego nikt nie rozumie. Nie daj Boże było zwrócić mu uwagę, np. żeby wyłączał komputer gdy idze spać. W środku nocy krzyczał i groził rozwodem, a rano już nic nie pamiętal i zachowywał się jakby nigdy nic. Mimo, że mu ustępuję i ulegam dla świętego spokoju, płacę jego długi, ubieram go i karmię, nie dostając od niego nic, to on twierdzi że nic dla niego nie robię i że on ma dosyć mojego gadania. Wyprowadzał się tej wiosny trzy razy i ciągle czeka, aż go przeproszę i każe mu wracać, bo on oczywiście wyprowadził sie z mojej winy.Gdyby nie ten cholerny wsyd, ze za niego wyszłam mimo, iż dobrzy ludzie mi odradzali, już dawno bym zwiała.
    Ale fakt, nikt normalny nie wklada ręki do niszczarki i to wielokrotnie.
    Myślę, że na szczęście nie wszyscy sa podatni na toksyczne zwiazki, a ja jestem, bo mam skrzywienie zwane wspołuzależnieniem. Mój mąż nie pije, ja chciałam, żeby tylko nie pił, bo moj ojciec rujnował życie naszej rodziny alkoholizmem. No i nie pije, ale żyje sie z nim jak z pijącym alkoholikiem, który znęca się psychicznie, kłamie i nie widzi w ogole swojej winy.Potrzebowałam się odezwać, bo strasznie cierpię, czuje bolesną bezsilnosć i dramatyczny smutek i wsyd. Mam do siebie pretensje o to, że z nim jestem i o to, że go nie lubię, czuje wściekłość może bardziej na siebie i naprawdę nie mam siły nic zrobic, choć powinnam i to jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę polecam wszystkim komentującym zasadę "ZERO KONTAKTU". Nikt za was tego nie zrobi, musicie sami podjąć decyzję o odcięciu się od osoby toksycznej inaczej przegracie swoje życie. Jeżeli znacie Państwo angielski to dobra grupa wsparcia znajduje się na forum http://bpdfamily.com/message_board/

    OdpowiedzUsuń

Zanim skomentujesz przeczytaj (szczególnie jeżeli jesteś osobą zaburzoną; jeżeli Twój komentarz nie pojawił się na blogu to odpowiedź na pytanie 'dlaczego?' najczęściej kryje się w poniższym artykule): http://koniectoksycznych.blogspot.com/2014/02/komentarze-z-drugiej-strony-od-bpdnpd.html